Zauważyłam, że są dwa obozy, jeśli chodzi definicję osoby toksycznej. Pierwszy z nich podchodzi do toksyczności bardzo ogólnie – dla nich każde złe zachowanie to przejaw bycia toksyną. Drugi obóz do tego, co to znaczy być toksycznym, podchodzi bardziej restrykcyjnie – żeby dostać miano toksyny, trzeba się bardziej postarać. Praca z toksyczną osobą jest bardzo trudna - często kończy się strachem przed chodzeniem do pracy, ulgą na myśl o wolnym dniu i niechęcią do kontaktów z nią. Szef, który dopuszcza się mobbingu na swoich podwładnych, również jak najbardziej wpisuje się w ramkę "toksyczna osoba". Toksyczne zachowania - skąd się biorą? JESTEŚ WYJĄTKOWA! TAK! NIE PORÓWNUJ SIĘ DO INNYCH! DO NIKOGO INNEGO, BO JESTEŚ WYJĄTKOWA. Każdy z nas jest wyjątkowy. Nieważne czy jesteś miła czy złośliwa! Mimo to jesteś wyjątkowa! PAMIĘTAJ JESTEŚ WYJĄTKOWĄ OSOBĄ NA ŚWIECIE!… To jedyny wynik? Psychology of Life to mój świat, w którym pokazuję piękno psychologii. Więcej o mnie możesz poczytać >tutaj<. Czy pragniesz w świadomy sposób popracować nad własnym rozwojem? Czy potrzebujesz stawić czoła codziennym wyzwaniom? Czy chcesz zawalczyć o siebie, o swoje prawa oraz granice? Czy marzysz o lepszym samopoczuciu, o lepszym A może wręcz przeciwnie - uznasz, ze Twój partner jest osobą godną zaufania i miłości, a o te relację warto zawalczyć. Odpowiedz na 10 pytań w quzie o partnerstwie i sprawdź, czy Twój Po pierwsze: Test pozwoli stwierdzić u danej osoby alkoholizm wtedy i tylko wtedy, gdy ona odpowie szczerze na poszczególne pytania. Po drugie: Trzeba pamiętać o tym, że w psychice alkoholika występuje psychologiczny mechanizm uzależnienia, nazywany systemem iluzji i zaprzeczania. Nie. Nie jesteś dla siebie dobrą osobą. Wpadłaś w presję perfekcjonizmu, gdzie częściej patrzysz na efekt, niż na siebie i swoje potrzeby. Odpocznij, posłuchaj siebie i tego czego potrzebujesz. Pamiętaj, by głównie patrzeć na siebie, nie na innych. Nie karaj się masz dużo czasu by nauczyć się miłości i wybaczania do siebie. Nie zawsze jest możliwe zerwanie zupełne znajomości. Czasami z osobą toksyczną związani jesteśmy rodzinnie i jest wtedy dużo trudniej zaradzić sytuacji. Gdy jest taka możliwość, należy bezwzględnie osobę toksyczną zostawić samej sobie. Nie ulegać jakimś swoim dylematom, nie litować się i nie kontynuować relacji. Toksyczną męskość uważa się za usztywnioną i przejaskrawioną męskość. System społeczny wmawiający mężczyznom, że nie powinni wyrażać swoich emocji, bo będą uznani za niemęskich. Jest to zbiór przekonań, które nagradzają mężczyzn za gniew – emocję uważaną za ,,męską’’. Zachęcają też mężczyzn do Rozwiąż test, aby się dowiedzieć. Osoba toksyczna to człowiek, którego świat w całości składa się z własnego ego. Jeśli trudno jest ustalić, czy jesteś toksyczny, proponujemy wykonanie testu i rozwiązanie go raz na zawsze. sDmUS. Liczba wyświetleń: 345Dzisiaj pisze się i mówi dużo o tym, jak rozpoznać osobę toksyczną – kogoś, kto reaguje negatywnie na wszystko, ingeruje w życie innych, zatruwa je, dewaluuje słowa i czyny innych. Ale jak zrozumieć, że taką osobą jesteś ty? Mówi się, że cudza opinia na nasz temat nie powinna nas zbytnio martwić. Jednak prawdą jest również, że sposób, w jaki postrzega nas większość, może wiele powiedzieć o tym, kim naprawdę jesteśmy. Jeśli zastanawiasz się, jak twoje działania wpływają na innych, to dobry znak. Najbardziej toksycznych ludzi takie rzeczy nie obchodzą. Nie chcą przyznać, że problem może być w nich. Jeśli jesteś osobą w 100% toksyczną, prawdopodobnie nie zwrócisz uwagi na znaki ostrzegawcze, którymi inni wskazują rozumiesz, że coś jest nie tak w twoim związku i jesteś gotów nad tym popracować, znajdziesz odwagę, by zgodzić się z niektórymi stwierdzeniami:– Cierpisz z powodu lęku społecznego i boisz się dyskredytować publicznie, unikasz ludzi i krytykujesz ich, kontrolując ich w ten sposób.– Gdy przyjaciele opowiadają o tym, co się z nimi dzieje, szukasz negatywów, zamiast cieszyć się z nimi.– Ciągle próbujesz postawić na „właściwą” drogę lub „naprawić” tego, z kim masz nie najlepsze stosunki.– Cały czas mówisz o jego niedopuszczalnym zachowaniu, ale z jakiegoś powodu nie przestajesz się z nim komunikować.– Masz bardzo niewielu przyjaciół, a tych, którzy są, trzymasz w żelaznym uścisku.– Okazujesz miłość lub podziw tylko wtedy, gdy czegoś potrzebujesz.– W ciągu ostatniego roku nigdy nie wyznałeś innym, że się mylisz, ale spróbujesz się poprawić.– Twoje poczucie własnej wartości ma dwa bieguny. Albo uważasz się za lepszego, wyższego i czystszego od innych, albo jesteś pewien, że jesteś jednym z najbardziej nieszczęśliwych i niegodnych ludzi.– Nie jest tak, że dogadujesz się z wieloma ludźmi, ale jednocześnie wiesz na pewno, że będziesz w stanie ich oczarować, jeśli to konieczne.– Ludzie zrywają z tobą relacje i unikają cię.– Wszędzie masz jakichś wrogów, wszędzie są ludzie, którzy mówią o tobie źle.– Najprawdopodobniej w głębi duszy wiesz, jaka długotrwała trauma sprawia, że cierpisz i czujesz się bezbronny i ma znaczenia, czy rozpoznajesz się w tych stwierdzeniach, bowiem papierkiem lakmusowym, który pokazuje, kim jesteś, jest twoja odpowiedź na dwa pytania. Czy jesteś osobą, która sieje negatyw w życiu innego człowieka, ale jednocześnie udaje ci się go przekonać, aby nie zrywał z tobą relacji? Czy zdarza się, że rozumiesz, że zraniłeś uczucia drugiej osoby, ale nadal nie przepraszasz i nie przestajesz tego robić?Jeśli odpowiedziałeś twierdząco na oba pytania, nie jesteś sam. Ale musisz przejść długą drogę, aby się zmienić. Nie obrażałeś innych, ponieważ jesteś złym człowiekiem – to tylko twój mechanizm obronny. To oczywiście nie usprawiedliwia twoich działań, ale przynajmniej je wyjaśnia. Oznacza to, że możesz i musisz odzyskać siły. Najważniejsze jest rozpoznanie problemu i rozpoczęcie pracy nad Temat: Czy jestem toksyczną osobą?Witam, pisze, bo już nie wiem co mam myśleć. Mój partner, z którym jestem już blisko 4 lata uznał mnie za osobę toksyczną, ściągającą go na dno. Stwierdził, że jednym rozwiązaniem wg niego jest rozstanie i moja wyprowadzka, ale nie ma jeszcze podjętej decyzji, jak sam powiedział "albo się zmienisz albo się pakuj". Kolejny raz. Zaczęłam więc zastanawiać się czy faktycznie mam ze sobą problem, proszę was o zaczęliśmy się spotykać nasza relacja wyglądała jak z bajki, wyznania miłości, randki, kino, kolacje i codziennie rozmowy do świtu. Mieszkalam wtedy w jednym z większych miast, on w miasteczku. Na początku miał przeprowadzić się do mnie, bo jak twierdził, nie jest to problem, a skoro ja tak kocham swoje miasto to czemu nie. Z czasem powoli przekonywał mnie, że ludzie, w których otoczeniu przebywam, przyjaciele, a w końcu samo miasto jest złe dla mnie, a poza tym wygodniej będzie jeśli ja przeprowadzę się do niego, bo on ma tam pracę. Kochałam i nadal kocham go nad życie, więc zgodziłam się, zerwałam też kontakty z ludźmi, została mi jedna przyjaciółka, która on uznał za jedyną prawdziwą osobę, która znam i która nie ma na mnie złego wpływu. Sadzilam, że może widzi w tych ludziach coś, czego ja nie dostrzegam, uznałam, że dba o mnie w ten sposób. Nie uznałam też za dziwne, kiedy wymieniał mi rzeczy, które mogę mówić przy jego rodzinie i znajomych i takie o których nie mogę wspominać, mówił, że jeżeli jesteśmy razem to w bardziej "publicznych" rozmowach muszę się z nim zgadzać, nie mogę podważać jego zdania, bo to zostanie źle odebrane przez innych. Z czasem zakazał mi pić nawet u jego rodziców herbatę, bo jak stwierdził, zawsze się przeze mnie i moją herbatę zasiedzimy. Pierwsza poważna kłótnia między nami zdarzyła się, kiedy tuż po przeprowadzce do jego wyremontowanego mieszkania przy okazji sprzątania, uznał że robię to niewłaściwe i się nie staram, że kompletnie nie umiem sprzątać. Starałam się jak mogłam i byłam z tym bajzlem sama, bez jego pomocy, kiedy zaczęłam się bronić on owinął to w woalkę martwienia się o mnie i tego, że to źle na niego wpływa, wtedy pierwszy raz (po ledwo pół roku bycia razem) powiedział, że albo to zmienię albo on nie wie, bo nie może tak żyć. Nie było to powiedziane wprost, ale zrozumiałam jasno, że muszę się zmienić dla niego. Zrobiłam to. Potem przestalo podobać mu się to jak się ubieram, jaki mam kolor włosów, fryzurę. Mówił, że się dla niego nie staram wyglądać seksownie, więc zaczęłam nosić co się jemu podoba i zapuscilam włosy. Niedawno zaczął mi sugerować, że podobają się mu większe pupy niż moja, kiedy wprost zapytałam czy mu się podobam, powiedział, że mówi mi to bo się o mnie martwi, że lepiej bym się przecież czuła z umięśnionym ciałem, potem, już bez sugestii, powiedział, że chce żebym w przyszłości powiększyła biust bo taki jest seksowny. Dodam, że moje BMI jest w normie, mam proporcjonalną budowę ciała, na pewno nie mam nawet lekkiej nadwagi i wcale nie chciałabym robić sobie cycków. Jednak zaczęłam to planować, bo przecież chce mu się podobać, chce żeby mnie kochał i uwierzyłam że sama tego chce. On odkąd zaczęliśmy być razem przestał chodzić na siłownię i przytył ponad 50kg, ale nigdy mu tego nie wypomnialam, nawet w kłótni, bo kocham go takim, jakim jest. On często w kłótniach i nie tylko nazywa mnie głupią kur.., potem nie przeprasza, tylko mówi, że wtedy zachowywałam się JAK głupia kur.. a nie że on mysli, że nią jestem. Zawsze mówi, że go sprowokowałam i gdybym zrobiła to co chciał od razu tak jak on mówił, to bym sama sobie nie robiła takich sytuacji że on się denerwuje i musi mówić takie rzeczy o mnie, jak sam twierdzi, "żebym się ogarnęła". Boli mnie to, ale nie jestem w stanie go przegadać, zawsze udowodni mi w rozmowie, że faktycznie go ranie i jestem beznadziejna, zawsze go za to przepraszam, za wszystko. Robi to tak dobrze, że za każdym razem mu wierze i mam wyrzuty sumienia za to jaka jestem dla niego okropna. Ostatnio głównym problem stało się sprzątanie, nie ważne ile poświęciłam na to czasu i jak czysto jest, zawsze mówi najpierw że super że się staram, ale przy okazji kłótni twierdzi że mówi tak żeby mnie nie urazić, a tak naprawdę jestem w tym beznadziejna i tylko ogarniam z wierzchu i to ma na niego zły wpływ, ja mam na niego zły wpływ. Doszła też sprawa ze snem, ma z nim problem od dłuższego czasu. Nie śpi po nocach, wstaje o 16. To zawsze jest moja wina, bo go nie obudziłam, bo ja nie poszłam spać wczesnie, bo poszłam spać be niego, bo wieczorem z mojej winy się o coś pokłóvilismy i źle się czuł, więc nie wstał. Przez to od jakiegoś czasu prawie nie chodzi do pracy, co zgodnie z poprzednim zdaniem jest moja winą, bo się nie staram, nie daje mu wsparcia, nie zmieniam się, więc on nie ma motywacji do zmiany. To samo z dietą, mówi, że go nie wspieram, ale kiedy próbuję twierdzi, że to musi wyjść od niego, że nie mogę mu czegoś narzucać. Może to brzmi, jakbym próbowała się wybielić, ale ja naprawdę nigdy go nie wyzwałam, nigdy, nawet w kłótni, bo czuję do niego szacunek wynikający z miłości, ogromnej miłości, która go darzę. Zmieniam w sobie wszystko co mu nie pasuje, a jemu ciągle jest mało. Zawsze znajdzie jakiś powód, żeby po wspaniałym tygodniu czy miesiącu powiedzieć mi że muszę się zmienić albo z nami koniec. Mam mętlik w głowie, przyjaciółka i rodzina przekonują mnie, że żyje w toksycznej relacji, ale on mówi, że to ja jestem toksyczna i chyba zaczynam mu wierzyć. Nie jestem szczęśliwa, na każdym kroku, przy każdym wypowiedzianym zdaniu boje się, że go stracę. Mówi, że będzie dobrze między nami, że mnie kocha, że nie chce się rozstać, ale muszę się zmienić, żeby on mógł zacząć normalnie funkcjonować, rozumiem to tak, że będę szczęśliwa jeśli on będzie. Najgorsze, że chyba tak jest. Po każdej takiej kłótni, próbuje znowu coś w sobie zmienić, dostosować do jego wymagań, wtedy jest cudownie, jest kochany, mówi, jak bardzo do siebie pasujemy, że chce być ze mną do końca, taki miodowy miesiąc. Jednak wystarczy jeden dzień, w którym zaspi do pracy albo nie posprzatam i znowu jesteśmy na granicy rozstania. Żyje w ciągłej sinusoidzie. Po mniej więcej roku przestaliśmy też razem wychodzić, bo jak mówi, nie chce mu się ze mną nigdzie iść bo cały czas źle się czuje przez to jak jest między nami. Spędzamy ze sobą 24h/7, nie chce żebym wychodziła gdzieś sama, zawsze się wtedy wypytuje, ale jemu zdarza się wyjść samemu i kiedy o tym mówię, twierdzi, że nie mogę go zamykać w domu. Tylko że ja nawet nie dzwonię żeby go sprawdzać, nie chce mu psuć zabawy. Nie staram się go kontrolować kiedy go nie ma. Mam jednak problem z zazdrością, zaczął się kiedy po jakiejs kłótni powiedział, że planował mnie zdradzić, ale tego nie zrobił bo nie był w stanie, że jest nieszczęśliwy. Mówił to wszystko tak, że poczułam że to moja wina że w ogóle o tym pomyślał, nie czułam złości, przeprosiłam go za to że doszło do takiej sytuacji. Teraz jest mi nawet wstyd o tym tu pisać, ale naprawdę, mam poczucie winy za wszystko. Do tego dochodzą sprawy łóżkowe, ciągle twierdzi, że już od początku nie umiem go zadowolić, więc wciąż na nowo próbuje, sama nic z tego nie mając. Nie kochaliśmy się od pół roku, bo mówi, że na razie nie ufa mi na tyle i nie czuje się pewnie ze mną, żeby chcieć to ze mną robić. Nie rozumiem sytuacji w której się znalazłam. Po prostu nie rozumiem jak to się wszystko stało, kiedy się coś zepsuło, kiedy zaczęłam być toksyczną, beznadziejna, głupia kur..? Nie wiem. Nie wiem też co mam robić. Znowu postawił mi ultimatum, tym razem powiedział, żebym poważnie się zastanowiła czy chce z nim być skoro nie chce mi się zmieniać. Powiedział to chociaż dobrze wie, że dałabym sobie obie ręce uciąć, żebyśmy tylko byli szczęśliwi. Na koniec dodam jeszcze, że ma zdiagnozowane jakieś zaburzenia osobowości, bodajże socjopatię albo narcyzm z tego co pamiętam, nie jest to dla niego dziwne. Czasami wrecz mam wrażenie, że się tym chwali. Usprawiedliwia też tym to że bardzo rzadko sam z siebie okazuje mi uczucia, a ja mam wrażenie, że zaczęłam żyć już tylko dla tych chwil kiedy mnie przytula, mówi, że mnie kocha. Nie wiem czy to sobie wymyślił, czy naprawdę tak jest, ale nie dopuszczam do siebie że może z nim być coś nie tak, kocham go całym sercem. Nie wiem co robić. Jestem w kropce. Czuję, jakbym nie myślała trzeźwo. Nie mam nikogo poza nim. Czy jestem toksyczna? To ktoś, kto uprzykrza ci życie, pozbawia cię poczucia własnej wartości, nie wspiera cię, nie zachęca do rozwoju, nie życzy ci dobrze, nie cieszy się z twoich sukcesów. Toksyczni ludzie gaszą wszelki entuzjazm, a widzą w tobie tylko wady. Są pełni zazdrości, zawiści i cierpią, gdy patrzą na twoje sukcesy. Toksyczną osobą może być każdy. Bez znaczenia jest wiek, wykształcenie, religia czy dziedzictwo kulturowe. Również iloraz inteligencji nie odgrywa tu roli, bo toksyczny człowiek może być geniuszem.